Przejdź do głównej zawartości

Jesienny felieton z pazurem, czyli co naprawdę robi czarny kot, gdy spadają liście

 Jesień przyszła jak zawsze — niepostrzeżenie. Jednego dnia słońce odbija się jeszcze w kałużach po letniej burzy, a następnego... poranek pachnie dymem, chłodem i czymś trudnym do opisania, jakby melancholia zaczęła sączyć się z nieba razem z mżawką. To pora roku, która łapie człowieka za serce i nie puszcza. A jeśli nie człowieka, to na pewno kota.


 Czarny kot, jak na ambasadora tajemniczości przystało, odnajduje się w jesieni jak nikt inny. Nie szuka światła — on je obserwuje. Nie goni za liśćmi — on pozwala im tańczyć wokół siebie. Leży godzinami na miękkim kocu, jednym o barwie zgaszonego bordo, i wygląda przez okno. Czy myśli o czymś? Być może. A może po prostu jest, co w dzisiejszych czasach wydaje się prawdziwym luksusem.


 Wbrew pozorom, jesień to dla kota nie tylko sezon na sen. To również czas intensywnej kontemplacji. Gdy ludzie zaczynają sięgać po cynamonowe świece i dyniowe latte, on węszy w powietrzu historie. Takie, które zna tylko on. Może wyczuwa powrót duchów z przeszłości, może słyszy szept przodków, a może po prostu lubi, gdy wszystko zwalnia i można udawać, że świat nie istnieje poza domowym parapetem.



 Niektórzy mówią, że czarny kot przynosi pecha. Ale prawda jest taka, że czarny kot przynosi jesień. Tę prawdziwą — pachnącą mokrymi liśćmi i spokojem. Jest jej symbolem równie wyraźnym, jak czerwony liść klonu czy filiżanka herbaty z imbirem. Kiedy wchodzi do pokoju i przeciąga się leniwie, czujesz, że nie musisz się już spieszyć. Możesz usiąść. Przykryć się kocem. I posłuchać, jak deszcz uderza o szyby.


 Bo jeśli czarny kot uznał, że nadszedł czas na zwolnienie tempa, to znaczy, że to naprawdę dobry moment, by się zatrzymać.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kiedy kot odchodzi. O ciszy, która zostaje

 Nie ma na to gotowości. Nawet jeśli serce wie, że nadchodzi czas pożegnania, nigdy nie jest w stanie się naprawdę przygotować.  Bo jak przygotować się na ciszę po mruczeniu, na puste miejsce na fotelu, na brak łapek stukających o podłogę?  Śmierć zwierzaka, choć często bagatelizowana przez tych, którzy nigdy nie mieli futrzanego przyjaciela, jest prawdziwą stratą. Taką, która boli głęboko, cicho i długo.  Kot odchodzi zawsze po swojemu. Cicho, bez dramatów, jakby chciał powiedzieć: „Nie płacz, ja tylko idę tam, gdzie już nie boli”.  I choć w pierwszej chwili dom wydaje się dziwnie obcy, po jakimś czasie zaczynamy zauważać, że jego obecność została, ale już w inny sposób.  W świetle poranka, które wpada przez to samo okno, przy którym lubił siedzieć.  W kocu, na którym jeszcze długo zostają czarne włoski.  W odruchu, gdy odruchowo nalewasz wody do miseczki, która już stoi pusta.  Zwierzęta uczą nas życia, cierpliwości, czułości, codziennych d...

10 powodów, dla których czarne koty są najlepsze (wersja posiadacza czarnego kota)😉

 Są tacy, którzy twierdzą, że czarne koty przynoszą pecha. Ale są też tacy – jak ja – którzy wiedzą, że to kompletna bzdura. Bo jeśli już coś czarny kot przynosi, to co najwyżej kapcie na środek pokoju, pół myszy na wycieraczkę i ogrom czułości zawiniętej w aksamitne futro. A oto 10 całkiem poważnych (i nieco mniej poważnych) powodów, dla których czarne koty są najlepszymi współlokatorami, terapeutami i domownikami, jakich można sobie wyobrazić. 1. Są eleganckie z natury Nie trzeba im zakładać obróżek z diamencikami. Czarne koty wyglądają jak stworzone do czerwonego dywanu. Mają w sobie coś z małego pantery – dostojność, grację i tę zdolność wchodzenia do pokoju tak, że wszyscy milkną. Nawet jeśli to tylko kuchnia i kot wchodzi po pasztet. 2. Nie widać na nich brudu (tak bardzo) Kto miał kiedyś białego kota ten wie – po pięciu minutach na podwórku wygląda jak chodzący kurz. Czarne koty? Nawet jeśli właśnie wróciły z polowania w krzakach, wyglądają jakby wyszły prosto z salonu SPA. ...

Dzień Czarnego Kota. Święto, które przywraca sprawiedliwość

 Każdego roku, 17 listopada, czarne koty stają się bohaterami dnia. Choć przez wieki były postrzegane jako zwiastuny nieszczęścia, dziś coraz częściej widzimy w nich to, czym naprawdę są, czyli pięknymi, inteligentnymi i pełnymi uroku zwierzętami. Święto to nie jest jednak tylko okazją do publikowania zdjęć w mediach społecznościowych. To dzień, który ma głębszy sens: przywrócić dobre imię czarnym kotom i zwrócić uwagę na ich los. Jak narodził się Dzień Czarnego Kota  Pomysł święta narodził się we Włoszech w 2007 roku z inicjatywy organizacji AIDAA (Associazione Italiana Difesa Animali ed Ambiente). Włosi zauważyli niepokojące zjawisko: czarne koty były w ich kraju częściej porzucane, maltretowane, a nawet zabijane niż koty w innych kolorach. Powód? Przesądy sięgające średniowiecza. Czarny kot miał rzekomo przynosić pecha, a jego pojawienie się na drodze było zapowiedzią nieszczęścia.  Z czasem pomysł rozprzestrzenił się na inne kraje Europy, w tym Polskę. W naszym kraju ...