Są tacy, którzy twierdzą, że czarne koty przynoszą pecha. Ale są też tacy – jak ja – którzy wiedzą, że to kompletna bzdura. Bo jeśli już coś czarny kot przynosi, to co najwyżej kapcie na środek pokoju, pół myszy na wycieraczkę i ogrom czułości zawiniętej w aksamitne futro. A oto 10 całkiem poważnych (i nieco mniej poważnych) powodów, dla których czarne koty są najlepszymi współlokatorami, terapeutami i domownikami, jakich można sobie wyobrazić.
1. Są eleganckie z natury
Nie trzeba im zakładać obróżek z diamencikami. Czarne koty wyglądają jak stworzone do czerwonego dywanu. Mają w sobie coś z małego pantery – dostojność, grację i tę zdolność wchodzenia do pokoju tak, że wszyscy milkną. Nawet jeśli to tylko kuchnia i kot wchodzi po pasztet.
2. Nie widać na nich brudu (tak bardzo)
Kto miał kiedyś białego kota ten wie – po pięciu minutach na podwórku wygląda jak chodzący kurz. Czarne koty? Nawet jeśli właśnie wróciły z polowania w krzakach, wyglądają jakby wyszły prosto z salonu SPA. To mistrzowie kamuflażu – nawet błoto wygląda na nich jak stylowy akcent.
3. Mistrzowie skradania się… i straszenia przypadkiem
Cisza. Mrok. Wychodzisz w nocy do łazienki i nagle… dwa świecące punkty patrzą na ciebie spod stołu. Serce w gardle, a to tylko Twój czarny kot. Żaden horror nie da Ci takich emocji. A co najgorsze – on o tym wie i trochę go to bawi.
4. Zawsze pasują do wystroju wnętrza
Czarne koty są jak małe dzieła sztuki – pasują do każdego stylu. Loft, boho, klasyka czy skandynawski minimalizm – czarny kot odnajdzie się wszędzie. Położy się na nowej kanapie i nagle masz wrażenie, że to on był inspiracją do projektu wnętrza. I może miałeś rację.
5. Mają charakter – i się go nie boją pokazać
Czarne koty nie starają się przypodobać. To nie są koty, które będą się łasić tylko dlatego, że chcesz zrobić zdjęcie. One wiedzą, kim są. I jeśli mają ochotę na przytulanie – przyjdą. Jeśli nie – spojrzą na ciebie jak na służbę, która właśnie przekroczyła swoje uprawnienia. Taka kocia asertywność bywa… inspirująca.
6. Nie boją się legend – bo same je tworzą
Od wieków otacza je aura tajemnicy. Czarownice, rytuały, zabobony – wszystko to spływa po nich jak po sierści. Czarny kot nie potrzebuje bawić się w mistycyzm. On JEST tajemnicą. Każde jego spojrzenie mówi: „widziałem rzeczy, których i tak nie zrozumiesz”.
7. Są niewidzialne, gdy tego chcą
Znasz to uczucie, gdy przez godzinę szukasz kota, myśląc, że zaginął, po czym okazuje się, że spał na czarnej torbie, czarnym płaszczu albo... w cieniu za kanapą? Czarne koty mają w sobie coś z ninja. I tylko czasem zdradzi je mrugające oko lub lekko wystający ogon.
8. To najlepsi aktorzy dramatyczni
Przypadkiem potrącisz ogon? Reakcja dramatyczna jak w operze. Nie podałeś karmy o 7:01? Urażony majestat. Ale potem – zupełnie znienacka – wskoczą Ci na kolana, zawiną ogonem wokół ręki i zaczną mruczeć tak, że miękną Ci kolana. Emocjonalny rollercoaster? Z czarnym kotem to codzienność.
9. Z nimi nie czujesz się samotny
Czarny kot nie potrzebuje dużo, by być obecny. Czasem wystarczy jego obecność gdzieś w rogu pokoju, to spojrzenie spod przymrużonych powiek, cichy krok na panelach. Są jak cienie – ale nie te złowrogie. Te, które pokazują, że nie jesteś sam, nawet jeśli nikogo nie ma w domu.
10. Bo kiedy czarny kot pokocha – to już na zawsze
Wbrew stereotypom czarne koty są często bardziej czułe niż inne. Może dlatego, że wiele z nich musiało dłużej czekać na dom. Może dlatego, że tak bardzo cenią sobie swój azyl. A może po prostu mają większe serca, niż ludzie potrafią dostrzec. Kiedy już Ci zaufają, masz w nich najwierniejszego towarzysza na długie lata.

Komentarze
Prześlij komentarz