Jesień zawsze przychodzi nieco znienacka. Jeszcze wczoraj w powietrzu czuć było echo lata, a dziś już wieczory pachną dymem z ognisk i chłodnym wiatrem. Ludzie reagują na tę zmianę na różne sposoby. Jedni popadają w melancholię, inni w euforię związaną z początkiem sezonu na ciepłe swetry i gorące herbaty. A koty? Koty mają na to swoją odpowiedź: po prostu kładą się spać.
Ktoś mógłby powiedzieć, że koty śpią zawsze, bez względu na porę roku. To prawda, ale jesienią ich drzemki nabierają zupełnie innego charakteru. Stają się cięższe, bardziej dostojne, jakby futrzasty filozof leżący na fotelu chciał nam dać lekcję o tym, jak należy traktować życie, kiedy dni robią się krótsze. Kot nie śpi byle jak. Kot śpi z pełnym przekonaniem, że właśnie w tym momencie realizuje najważniejszą misję świata.
Można oczywiście wzruszyć ramionami i powiedzieć: „ot, zwykła biologia”. Ale czy na pewno? Kiedy patrzę na mojego kota zwiniętego w kłębek na parapecie, za którym deszcz smaga szybę, mam wrażenie, że jego sen nie jest ucieczką, lecz wyborem. Kot uczy, że jesień nie jest porą na walkę z samym sobą, tylko na zwolnienie, na znalezienie ciepłego koca i kubka kakao. To sezon, w którym dobrze jest pozwolić sobie na nic nierobienie.
Ludzie biegną do pracy, z pracy, w stronę kolejnych planów i obowiązków. Kot biegnie tylko wtedy, gdy coś spadnie z kuchennego blatu albo kiedy chrupka wyląduje w drugim kącie pokoju. Cała reszta to dostojne, przeciągające się trwanie. Jesień jest więc dla kota okresem triumfu. Wreszcie może udowodnić światu, że filozofia „więcej spać, mniej się przejmować” ma sens.
Może właśnie to jest sekret jesieni: zamiast próbować oszukać naturę, lepiej wsłuchać się w kocie mruczenie i zrozumieć, że w zwalnianiu też jest mądrość. Koty wiedzą, że po każdej jesieni przyjdzie zima, a po zimie znowu wiosna. A póki co, najlepiej przespać pół dnia i budzić się tylko po to, żeby spojrzeć na opadające liście i przypomnieć sobie, że świat wciąż trwa.
.jpg)
Komentarze
Prześlij komentarz