Przejdź do głównej zawartości

Kocia jesień – mistrzowie hygge na czterech łapach 🐾🍂

 Jesień dla ludzi bywa kapryśna. Raz słońce świeci złotym światłem, a chwilę później pada deszcz i trzeba ratować parasolkę przed wiatrem. Ale koty? One mają swoją własną filozofię jesieni i zdaje się, że całkiem dobrze wiedzą, jak przeżyć tę porę roku w najlepszy możliwy sposób.


 Kiedy my wciągamy swetry i narzekamy na krótsze dni, koty zaczynają wielki sezon drzemek. To właśnie jesienią fotel czy kanapa stają się królewskim tronem, a kocyk nie jest już dodatkiem – to obowiązkowy element dekoracyjny. Kot wie, że najlepszym sposobem na jesienną chandrę jest zwinięcie się w kłębek i udawanie, że deszczu za oknem po prostu nie ma. I choć to tylko zwykłe „robienie niczego”, człowiek patrzy na tę scenę i nagle sam chce położyć się obok.


 Jesień to też czas kocich polowań – niekoniecznie na myszy, ale na… spadające liście. Ileż to razy widzieliśmy kota, który z powagą śledzi liść wirujący na wietrze, by za chwilę rzucić się na niego jak na najgroźniejszego przeciwnika? W tej jednej chwili kot zamienia ogród w pole przygód, a zwykły spacer w wielką wyprawę łowcy. I nawet jeśli zdobycz ucieknie pod podmuchami wiatru, kot zawsze wraca z miną zwycięzcy.



 Jest jeszcze jeden koci patent na jesień – ogrzewanie człowieka. W chłodne wieczory, kiedy kubek herbaty paruje na stole, kot zawsze znajdzie miejsce na kolanach. To nie jest zwykłe mruczenie – to terapeutyczne urządzenie, które potrafi rozgrzać bardziej niż koc elektryczny. Człowiek dostaje ciepło i relaks, a kot – najlepszą poduszkę na świecie. Układ idealny.


 Czarna magia jesieni? To właśnie koty. One uczą nas, że nie trzeba gonić za wszystkim, by cieszyć się chwilą. Wystarczy ciepły koc, odrobina spokoju i ktoś, kto mruczy obok. Bo jesień to nie tylko deszcz i wiatr – to także czas na bliskość, wyciszenie i małe radości, które najlepiej smakują w towarzystwie czterech łap.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kiedy kot odchodzi. O ciszy, która zostaje

 Nie ma na to gotowości. Nawet jeśli serce wie, że nadchodzi czas pożegnania, nigdy nie jest w stanie się naprawdę przygotować.  Bo jak przygotować się na ciszę po mruczeniu, na puste miejsce na fotelu, na brak łapek stukających o podłogę?  Śmierć zwierzaka, choć często bagatelizowana przez tych, którzy nigdy nie mieli futrzanego przyjaciela, jest prawdziwą stratą. Taką, która boli głęboko, cicho i długo.  Kot odchodzi zawsze po swojemu. Cicho, bez dramatów, jakby chciał powiedzieć: „Nie płacz, ja tylko idę tam, gdzie już nie boli”.  I choć w pierwszej chwili dom wydaje się dziwnie obcy, po jakimś czasie zaczynamy zauważać, że jego obecność została, ale już w inny sposób.  W świetle poranka, które wpada przez to samo okno, przy którym lubił siedzieć.  W kocu, na którym jeszcze długo zostają czarne włoski.  W odruchu, gdy odruchowo nalewasz wody do miseczki, która już stoi pusta.  Zwierzęta uczą nas życia, cierpliwości, czułości, codziennych d...

10 powodów, dla których czarne koty są najlepsze (wersja posiadacza czarnego kota)😉

 Są tacy, którzy twierdzą, że czarne koty przynoszą pecha. Ale są też tacy – jak ja – którzy wiedzą, że to kompletna bzdura. Bo jeśli już coś czarny kot przynosi, to co najwyżej kapcie na środek pokoju, pół myszy na wycieraczkę i ogrom czułości zawiniętej w aksamitne futro. A oto 10 całkiem poważnych (i nieco mniej poważnych) powodów, dla których czarne koty są najlepszymi współlokatorami, terapeutami i domownikami, jakich można sobie wyobrazić. 1. Są eleganckie z natury Nie trzeba im zakładać obróżek z diamencikami. Czarne koty wyglądają jak stworzone do czerwonego dywanu. Mają w sobie coś z małego pantery – dostojność, grację i tę zdolność wchodzenia do pokoju tak, że wszyscy milkną. Nawet jeśli to tylko kuchnia i kot wchodzi po pasztet. 2. Nie widać na nich brudu (tak bardzo) Kto miał kiedyś białego kota ten wie – po pięciu minutach na podwórku wygląda jak chodzący kurz. Czarne koty? Nawet jeśli właśnie wróciły z polowania w krzakach, wyglądają jakby wyszły prosto z salonu SPA. ...

Dzień Czarnego Kota. Święto, które przywraca sprawiedliwość

 Każdego roku, 17 listopada, czarne koty stają się bohaterami dnia. Choć przez wieki były postrzegane jako zwiastuny nieszczęścia, dziś coraz częściej widzimy w nich to, czym naprawdę są, czyli pięknymi, inteligentnymi i pełnymi uroku zwierzętami. Święto to nie jest jednak tylko okazją do publikowania zdjęć w mediach społecznościowych. To dzień, który ma głębszy sens: przywrócić dobre imię czarnym kotom i zwrócić uwagę na ich los. Jak narodził się Dzień Czarnego Kota  Pomysł święta narodził się we Włoszech w 2007 roku z inicjatywy organizacji AIDAA (Associazione Italiana Difesa Animali ed Ambiente). Włosi zauważyli niepokojące zjawisko: czarne koty były w ich kraju częściej porzucane, maltretowane, a nawet zabijane niż koty w innych kolorach. Powód? Przesądy sięgające średniowiecza. Czarny kot miał rzekomo przynosić pecha, a jego pojawienie się na drodze było zapowiedzią nieszczęścia.  Z czasem pomysł rozprzestrzenił się na inne kraje Europy, w tym Polskę. W naszym kraju ...