Przejdź do głównej zawartości

Czarny kot na rozdrożu – o wyborach, które podejmujemy codziennie (z kocim wsparciem)

 Codzienność to nieustanna seria decyzji. W co się ubrać, czy wyjść z domu, komu odpisać, na co się zgodzić, czego odmówić. Niby nic wielkiego – a jednak to właśnie te drobiazgi układają nam dzień, tydzień, życie. Czasem podejmujemy te wybory automatycznie. Czasem w zawahaniu patrzymy w lustro. A bywa, że w kluczowym momencie… spoglądamy na kota.


 Niektórzy śmieją się, że koty mają własne zdanie i własne plany. Ale czyż nie jest tak, że bywają też naszym cichym barometrem nastroju, pogodynką intuicji i doradcą w sprawach, których sami nie umiemy rozgryźć? Bo kiedy siedzisz z herbatą i wahasz się, czy coś powiedzieć, zrobić, kliknąć „wyślij” – kot często pojawia się znikąd, siada na klawiaturze, kładzie się na kolanach, lub przeciwnie – odwraca się obrażony. Przypadek?


 Niektórzy powiedzą: czarny kot to pech. My – Ci, którzy prowadzą tę stronę, i Ci, którzy ją czytają – wiemy, że to nieprawda. Czarny kot to znak. Symbol niezależności, tajemnicy, ale też... wewnętrznego kompasu. Może nie przynosi gotowych odpowiedzi, ale pomaga się zatrzymać. A czasem to właśnie chwila zatrzymania zmienia wszystko.


 Weźmy choćby taki poranek. Szykujesz się do wyjścia. Torba spakowana, buty na nogach – i nagle kot siada na progu. Nie przeskoczysz go, nie przegadasz. Patrzy na ciebie tym swoim spojrzeniem, jakby pytał: „Na pewno chcesz iść tą drogą?” Może to tylko zwykła kocia ciekawość. A może ostrzeżenie, że czasem lepiej zwolnić.


 Koty nie mówią, ale doskonale komunikują. Potrafią wyczuć nasze nastroje. Wiedzą, kiedy potrzebujemy bliskości, a kiedy trzeba nas zostawić w spokoju. I co ciekawe – bardzo często potrafią w punkt odczytać moment, w którym z pozoru nic nieznaczący wybór może mieć dalekosiężne skutki.


 To nie znaczy, że koty podejmują decyzje za nas. Ale bywają lustrem naszej intuicji. W świecie pełnym hałasu, pośpiechu i wiecznego porównywania się z innymi, kot przypomina: „Usiądź. Mrucz. Zastanów się.” Zrób to, zanim klikniesz „zaakceptuj”, zanim coś podpiszesz, zanim powiesz „tak”, choć masz w sercu „nie”.


 Czarny kot na rozdrożu to nie omen – to przewodnik. Nie ten, który prowadzi za rękę, ale ten, który pokazuje, że każda droga, którą wybierzesz, ma znaczenie. I że nawet jeśli wybierzesz źle, zawsze możesz zawrócić… pod warunkiem, że umiesz słuchać – siebie, swojej intuicji, i czasem... kota.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kiedy kot odchodzi. O ciszy, która zostaje

 Nie ma na to gotowości. Nawet jeśli serce wie, że nadchodzi czas pożegnania, nigdy nie jest w stanie się naprawdę przygotować.  Bo jak przygotować się na ciszę po mruczeniu, na puste miejsce na fotelu, na brak łapek stukających o podłogę?  Śmierć zwierzaka, choć często bagatelizowana przez tych, którzy nigdy nie mieli futrzanego przyjaciela, jest prawdziwą stratą. Taką, która boli głęboko, cicho i długo.  Kot odchodzi zawsze po swojemu. Cicho, bez dramatów, jakby chciał powiedzieć: „Nie płacz, ja tylko idę tam, gdzie już nie boli”.  I choć w pierwszej chwili dom wydaje się dziwnie obcy, po jakimś czasie zaczynamy zauważać, że jego obecność została, ale już w inny sposób.  W świetle poranka, które wpada przez to samo okno, przy którym lubił siedzieć.  W kocu, na którym jeszcze długo zostają czarne włoski.  W odruchu, gdy odruchowo nalewasz wody do miseczki, która już stoi pusta.  Zwierzęta uczą nas życia, cierpliwości, czułości, codziennych d...

10 powodów, dla których czarne koty są najlepsze (wersja posiadacza czarnego kota)😉

 Są tacy, którzy twierdzą, że czarne koty przynoszą pecha. Ale są też tacy – jak ja – którzy wiedzą, że to kompletna bzdura. Bo jeśli już coś czarny kot przynosi, to co najwyżej kapcie na środek pokoju, pół myszy na wycieraczkę i ogrom czułości zawiniętej w aksamitne futro. A oto 10 całkiem poważnych (i nieco mniej poważnych) powodów, dla których czarne koty są najlepszymi współlokatorami, terapeutami i domownikami, jakich można sobie wyobrazić. 1. Są eleganckie z natury Nie trzeba im zakładać obróżek z diamencikami. Czarne koty wyglądają jak stworzone do czerwonego dywanu. Mają w sobie coś z małego pantery – dostojność, grację i tę zdolność wchodzenia do pokoju tak, że wszyscy milkną. Nawet jeśli to tylko kuchnia i kot wchodzi po pasztet. 2. Nie widać na nich brudu (tak bardzo) Kto miał kiedyś białego kota ten wie – po pięciu minutach na podwórku wygląda jak chodzący kurz. Czarne koty? Nawet jeśli właśnie wróciły z polowania w krzakach, wyglądają jakby wyszły prosto z salonu SPA. ...

Dzień Czarnego Kota. Święto, które przywraca sprawiedliwość

 Każdego roku, 17 listopada, czarne koty stają się bohaterami dnia. Choć przez wieki były postrzegane jako zwiastuny nieszczęścia, dziś coraz częściej widzimy w nich to, czym naprawdę są, czyli pięknymi, inteligentnymi i pełnymi uroku zwierzętami. Święto to nie jest jednak tylko okazją do publikowania zdjęć w mediach społecznościowych. To dzień, który ma głębszy sens: przywrócić dobre imię czarnym kotom i zwrócić uwagę na ich los. Jak narodził się Dzień Czarnego Kota  Pomysł święta narodził się we Włoszech w 2007 roku z inicjatywy organizacji AIDAA (Associazione Italiana Difesa Animali ed Ambiente). Włosi zauważyli niepokojące zjawisko: czarne koty były w ich kraju częściej porzucane, maltretowane, a nawet zabijane niż koty w innych kolorach. Powód? Przesądy sięgające średniowiecza. Czarny kot miał rzekomo przynosić pecha, a jego pojawienie się na drodze było zapowiedzią nieszczęścia.  Z czasem pomysł rozprzestrzenił się na inne kraje Europy, w tym Polskę. W naszym kraju ...