Na tle złotych wzgórz Toskanii, w cieniu rzymskich ruin i w wąskich uliczkach Neapolu można spotkać ich spojrzenia – błyszczące, pełne tajemniczości, czarne jak espresso o poranku. Czarny kot. Dla jednych zwiastun nieszczęścia, dla innych symbol magii i elegancji. We Włoszech jego los przez wieki bywał równie kapryśny co pogoda nad Ligurią.
Między czarami a chrześcijaństwem
Włoski folklor pełen jest opowieści, w których czarne koty igrają z losem. W średniowieczu, gdy Kościół katolicki walczył z pogańskimi tradycjami, czarny kot stał się symbolem wszystkiego, co mroczne i podejrzane. Ich obecność przy samotnych kobietach, tzw. ,,streghe" (czarownicach), została uznana za znak przymierza z diabłem. W 1233 roku papież Grzegorz IX w bulli Vox in Rama potępił rytuały satanistyczne, w których czarny kot rzekomo odgrywał kluczową rolę. W konsekwencji, przez wiele wieków Włosi patrzyli na nie z lękiem – a czasem wręcz z nienawiścią.
Na szczęście... zależy jak patrzeć
Współcześnie wiele z tych uprzedzeń przetrwało, choć przefiltrowanych przez nowoczesne media i kulturę popularną. We Włoszech do dziś można usłyszeć, że czarny kot przebiegający drogę to zły omen – ale co ciekawe, tylko jeśli biegnie z lewej do prawej strony. W odwrotnym kierunku ma ponoć przynosić szczęście. To subtelne rozróżnienie pokazuje, jak głęboko zakorzenione są te przesądy w narodowej świadomości, nawet w XXI wieku.
Według danych włoskiego Narodowego Instytutu Statystycznego (ISTAT), w ostatnich latach czarne koty są znacznie rzadziej adoptowane niż ich bardziej kolorowi bracia i siostry. Dane z raportu Associazione Italiana Difesa Animali ed Ambiente (AIDAA) z 2022 roku wskazują, że aż 60% czarnych kociąt pozostaje bezdomnych znacznie dłużej niż koty o innych umaszczeniach. W okresach poprzedzających Halloween ta liczba wzrasta – bo choć wielu ludzi traktuje czarne koty jak sympatyczną ozdobę do zdjęć, to po święcie znika również zainteresowanie nimi. Co gorsza, zdarzają się też przypadki rytualnych znęcań – zjawisko potwierdzone niestety również przez włoskie media, jak La Repubblica czy Il Messaggero.
Organizacje na straży czarnego futerka
Na szczęście, w kraju opery, makaronu i emocji, nie brakuje również tych, którzy czarne koty traktują z należytą czułością. Jedną z najbardziej aktywnych organizacji walczących o ich dobre imię jest wspomniana AIDAA – Associazione Italiana Difesa Animali ed Ambiente, która co roku 17 listopada organizuje „Giornata del gatto nero”, czyli Dzień Czarnego Kota.
Święto to zostało ustanowione właśnie po to, by przeciwdziałać przesądom i przypomnieć, że czarne koty nie są nosicielami pecha, lecz... miłości, uroku i godności. W tym dniu media społecznościowe zalewają zdjęcia dumnych czarnych pupili, a lokalne schroniska organizują akcje adopcyjne promujące "czarne piękności". W Mediolanie, Rzymie czy Bolonii odbywają się nawet specjalne pokazy i konkursy, gdzie czarne koty są gwiazdami dnia – w pełni zasłużenie.
Warto też wspomnieć o ENPA – Ente Nazionale Protezione Animali, czyli Krajowym Związku Ochrony Zwierząt, który prowadzi liczne kampanie edukacyjne i adopcyjne, często wskazując właśnie na czarne koty jako "niesprawiedliwie pomijane". W 2023 roku ENPA opublikowała raport, w którym wykazano, że adopcje czarnych kotów wzrosły o 14% po kampanii #NeroÈBello („Czarny to piękno”). Hashtag zyskał popularność we włoskich mediach społecznościowych, przełamując nieco tabu związane z ich wizerunkiem.
Koty w sztuce i kulturze – symbol niezależności
Nie można jednak mówić o Włoszech bez wspomnienia o sztuce. A czarne koty pojawiały się w niej od dawna. W malarstwie włoskim epoki baroku symbolizowały zmysłowość, mrok, ale też czujność i niezależność. Współcześnie włoscy artyści – od ilustratorów po projektantów mody – chętnie sięgają po ich wizerunki jako symbole klasy i tajemnicy. Marka Dolce & Gabbana w jednej z kampanii modowych użyła motywu czarnego kota jako elementu włoskiej tradycji ludowej.
Włoska popkultura również łagodnieje – pojawiają się filmy, książki i bajki, w których czarny kot nie jest już złowieszczym omenem, a raczej przewodnikiem po świecie tajemnic czy wiernym towarzyszem bohaterów.
Czarny kot jako test społeczeństwa
Na końcu warto zadać pytanie: jak społeczeństwo traktuje czarne koty – czy to nie jest pewien barometr jego stosunku do „inności”? Czarny kot, przez wieki piętnowany za to, że był… czarny, uczy nas czegoś ważnego – jak łatwo przesąd może przerodzić się w niesprawiedliwość, a ignorancja w krzywdę.
Włosi, choć zakochani w kotach jako takich (Rzym to przecież miasto, gdzie koty rządzą ruinami), wciąż mają przed sobą drogę do pełnego odczarowania czarnego futra. Ale każde udane przygarnięcie, każdy post z hashtagiem #GattoNero, każda kampania przypominają, że nie ma pechowych kotów. Są tylko tacy, którym nie dano jeszcze szansy.
I może kiedyś – w nieodległej przyszłości – widok czarnego kota przebiegającego przez ulicę nie wywoła nerwowego pukania w drewno, lecz uśmiech i lekkie mruknięcie: „A tobie też miłego dnia, mały książę ciemności”.

Komentarze
Prześlij komentarz